W zasadzie ten proceder trwa już około 4 lat – chodzi o to, że staram się rozkochiwać moje pary w pięknie mazurskiej przyrody. Nie uważam, że inne części naszego wspaniałego kraju nie zasługują na uwagę, ale jest coś wyjątkowego w Mazurach. Coś, dzięki czemu dałem namówić się na przeprowadzkę w te strony. Ok, nie trzeba mnie było wcale namawiać, ale na potrzeby bloga musiałem tak napisać.
Cieszę się więc z każdej kolejnej sesji, która miejsce w tej magicznej krainie.
Magdalena i Mariusz pobierają się podobnych okolicznościach przyrody (Bory Tucholskie), ale udało mi się namówić ich by sesja narzeczeńska odbyła się w okolicach Szczytna, które mijam za każdym razem kiedy jadę z Mazur w stronę Bydgoszczy, w której na co dzień mieszkają bohaterowie dzisiejszych zdjęć.
Zawsze podczas sesji mam czas na rozmowy, więc i tym razem skorzystałem z możliwości i zapytałem Mariusza dlaczego zakochał się właśnie w Magdalenie. Opowiedział mi: „to proste, jest najpiękniejsza, najmądrzejsza, najcudowniejsza i ma takie samo poczucie humoru co ja, może nawet jeszcze czarniejsze…”.
Potwierdzam w 100 % tę część z poczuciem humoru, dawno się tyle nie śmiałem co na sesji z M & M. Nie należę do ponuraków, ale przy tej parze żartownisiów każdy się chowa.
Koniecznie muszę też przedstawić cichego bohatera sesji jakim był w tym dniu Nioki. Dzielnie znosił dość wysoką temperaturę, w takim futrze to nie takie proste…
Mazurska przyroda za każdym razem zaskakuje mnie czymś nowym. Tym razem były to całe stada motyli, niesamowity widok.